Śródmieście Bytomia

Zbigniew Markowski

CZAS BYTOMIA

Historia miasta to huśtawka wzlotów i upadków; z jednej strony miasto zawsze stanowiło centrum administracyjne i kulturalne dla całej okolicy, z drugiej – nie oszczędzały go przeróżne kataklizmy. Na obliczu Bytomia widać mnóstwo blizn i zadrapań. Z jednej strony widzimy przepiękne kamienice, jak chociażby te przy ulicy Jainty oznaczone numerami 12 i 18. Urokliwa jest zwłaszcza narożna osiemnastka – budynek z 1902 roku autorstwa Konrada Segnitza – eklektyczny, z elementami secesji. Są i malownicze wille oraz budynki użyteczności publicznej z czasów pruskich. Warta obejrzenia jest więc poczta przy ulicy Piekarskiej nawiązująca do francuskiego renesansu. Pochodzący z początku XX wieku budynek opatrzono licznymi płaskorzeźbami o tematyce pocztowej oraz innymi elementami ozdobnymi przedstawiającymi fantastyczne zwierzęta.

Równie fantastyczne zwierzę – bytomski śpiący lew rozłożył się na rynku. Brązowy odlew był niegdyś elementem pomnika poświęconego pamięci żołnierzy pochodzących z Bytomia i okolic poległych w czasie wojny francusko – pruskiej (1870 – 1871). Gdy monument rozebrano w pierwszej połowie XX wieku, zwierzę trafiło – już jako samodzielny element dekoracyjny do miejskiego parku, po czym – w latach stalinowskich – kompletnie zaginęło. Odnaleziono je dopiero w 2006 roku w… warszawskim ZOO, zaś w następstwie sporej awantury medialnej, w którą mieszkańcy Bytomia zaangażowali się bardzo aktywnie – wróciło na bytomski rynek.


ŻYCIE W SKALI RICHTERA

Z drugiej jednak strony gołym okiem widać zabytki zdewastowane, pozbawione opieki. Niemały udział ma w tym górnicza przeszłość miasta. W czasach największego rozkwitu przemysłu wydobywczego działało w Bytomiu 11 kopalń, wydobycie prowadzono zaś bezpośrednio pod miastem. Jeszcze w latach osiemdziesiątych sejsmografy notowały w Bytomiu kilkaset (!!!) wstrząsów tektonicznych rocznie, z czego kilkanaście było wyraźnie – a czasem boleśnie – odczuwanych przez ludzi. Czasem komuś w mieszkaniu przewróciła się meblościanka, czasem zawalił się budynek, zaś szklanki dźwięczące w kuchennych szafkach były normą życia bytomskiego. Budynki walą się w mieście do dziś – bywa i tak, że wysiedla się po kilkadziesiąt osób jednocześnie, zaś widok rozpołowionego domu nie należy tutaj do rzadkości.

Projektowany w czasach średniowiecznych układ miasta także ucierpiał na szkodach górniczych, rynek był niegdyś znacznie mniejszy, obecny kształt uzyskał w właśnie w wyniku wyburzeń. Ogromną tragedię przyniósł już wcześniej miastu rok 1945, kiedy to w wyniku działań żołnierzy Armii Czerwonej spłoną – wraz z całym zabytkowym kwartałem ratusz, pałac w Miechowicach oraz wspaniały neorenesansowy pałac Karola Goduli w dzielnicy Szombierki. Zwiedzanie Bytomia przypomina więc raczej wędrówkę po pozostałościach miasta, choć pereł architektury znajdziemy tam bardzo wiele – niektóre świecą pełnią blasku, inne znajdują się w różnym stopniu rozkładu.


SZTUKA PRZYSZŁOŚCI

Jedną z wielkich dziur w tkance miasta wypełniło centrum handlowe Agora – przyznać trzeba, że wkomponowano je bardzo ciekawie – tuż obok neogotyckiego kościoła Świętej Trójcy. Imponująca świątynia z sześćdziesięciometrową wieżą posiada bogato rzeźbiony ołtarz (z wizerunkiem Ducha Świętego unoszącego się nad Bytomiem) oraz interesujące. Miasto posiada zresztą wiele starych świątyń i dwa cmentarze – żydowski i katolicki: Mater Dolorosa. Warto przejść się też na ulicę Moniuszki, by zobaczyć klasycystyczny gmach Opery Śląskiej – budynku wzniesionego specjalnie na potrzeby występów artystycznych. Zabytkami techniki są w Bytomiu dworzec kolejowy z krytymi peronami oraz zespół Elektrociepłowni Szombierki. Właśnie z Bytomia wyrusza zabytkowa kolejka wąskotorowa do Miasteczka Śląskiego.

Wiele z wymienionych miejsc prowadzi działalność kulturalną. Agora ma własną galerię sztuki, w industrialnym otoczeniu elektrociepłowni odbywają się festiwale: Festiwal Sztuki Wysokiej, Gala Mozartowska czy Festiwal Teatromania. Tak jak na ulicach Bytomia widać często nienaturalne dziury po wyburzonych domach, tak samo przyszłość miasta wydaje się być pełna przeróżnych, niebezpiecznych luk. Często mówi się o ujemnym przyroście naturalnym w mieście i ucieczce mieszkańców. Nie ustają spory – często nader ostre – w sprawie odszkodowań związanych ze szkodami górniczymi. Nie da się jednak ukryć, że w Bytomiu kultura kwitnie: niezależnie od tego, kiedy przyjedziemy do miasta – zawsze trafimy na jakiś festiwal, cały zestaw dobrych wystaw, zawsze możemy liczyć na dobre przedstawienie Opery Śląskiej czy Śląskiego Teatru Tańca. Być może zegary zaczęły odmierzać kolejną zmianę w dziejach miasta – rozkwit po latach upadku. Aby to stwierdzić, trzeba jednak udać się do Bytomia samemu, do czego serdecznie Państwa zapraszamy.

Z pozoru historia Bytomia przypomina dzieje innych śląskich miast. Wiadomo, że w XII wieku działał tu targ oraz dwie karczmy, zaś od końca wieku XIII miasto było stolicą księstwa bytomskiego. Od 1629 roku Bytom był własnością rodziny Henckel von Donnersmarck, która otrzymała go od cesarza Rudolfa II za długi; zaraz potem powstało bytomskie Wolne Państwo Stanowe. Oznaczało to wyłączenie miasta spod rządów książąt czy też starostów – podlegało ono bezpośrednio cesarzowi. Bytom przeżył epidemie tyfusu oraz cholery, liczne pożary i najazdy. Podczas pierwszego powstania śląskiego oddziały polskie zaatakowały w Bytomiu koszary Reichswery, to w Bytomiu podpisano porozumienie, na mocy którego zakończono II powstanie. Czasy te upamiętnia tablica oznaczająca miejsce, gdzie stał hotel Lomnitz – siedziba Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, później zaś polskiego konsulatu oraz Domu Polskiego. Po II wojnie światowej do Bytomia zjechała spora grupa repatriantów – szczególnie z regionu lwowskiego. Zespół Opery Śląskiej w dużej części – zaraz po jego powołaniu do życia w 1945 roku – składał się z artystów Opery Lwowskiej, zaś klub sportowy Polonia Bytom uważany jest za spadkobiercę tradycji lwowskiej Pogoni.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Bytomia