Kolejka wąskotorowa Bytom – Miasteczko Śląskie

Zbigniew Markowski

OSTATNIE OCZKO W SIECI

Każda z polskich kolejek wąskotorowych jest wyjątkowa: ta ma najmniejszy rozstaw torów, inna całe lata stanowiła jedyną nić łączącą jakieś miasto z resztą świata, jeszcze inna – woziła wyłącznie drewno z lasów do tartaku. Górnośląską wyróżnia nie tylko to, że jeździ już nieprzerwanie od ponad 150 lat będąc najstarszą linią na kontynencie, ale także to, że stanowiła niegdyś element potężnego systemu. Była kolejką przemysłową – służącą transportowi dóbr na potrzeby fabryk i hut; nie bez znaczenia była w ich życiu także sfera wydobycia kopalin służących budownictwu. Śląskie rosbanki woziły ludzi do pracy, zaś ich sieć – w szczytowym momencie rozwoju (lata pięćdziesiąte XX wieku) obejmowała niemal ćwierć tysiąca kilometrów tworząc gigantyczny trójkąt między Miasteczkiem Śląskim, Mysłowicami a Raciborzem.

Gdyby nie kilkunastu zapaleńców tworzących Stowarzyszenie Górnośląskich Kolei Wąskotorowych już w tym miejscu moglibyśmy zakończyć naszą opowieść, bo linia między ich miastem a Miasteczkiem Śląskim podzieliłaby los setek kilometrów żelaznego szlaku. Część dawnych torowisk rozebrano, część rozkradziono, część gdzieś zniknęła przy nowych inwestycjach drogowych czy przemysłowych. By kolejka mogła w ogóle ruszyć fanatycy z Bytomia wyremontować musieli dobrych kilka kilometrów torów; od podstaw – ze stanu zerowego – odbudowali pięćset metrów, całą resztę musieli gruntownie posprzątać i przygotować niezbędny osprzęt do działania kolejki. Nic więc dziwnego, że to Stowarzyszenie zostało operatorem linii – formalnie i zgodnie z prawem właścicielami są gminy: Bytom, Tarnowskie Góry oraz Miasteczko. W maju 2005 roku Stowarzyszenie uzyskało wymaganą licencję na przewożenie osób. Możemy więc dziś pochwalić się dwudziestoczterokilometową trasą turystyczną na torach o rozstawie 785 milimetrów (30 cali pruskich).


ZA OKNEM

Mocną stroną górnośląskiej wąskotorówki jest także trasa: bardzo urozmaicona i urokliwa. Najpierw oglądamy przemysłowy krajobraz Bytomia od jego najbardziej obudowanej torami strony – trasa wiedzie na wschód, w stroną Szombierek. Później pociąg przewozi nas w rejon historycznego wydobycia przeróżnych kopalin: na jego trasie wydobywano z ziemi niemal wszystko, co można w niej znaleźć. Mijamy kamieniołom Blachówka i świetnie prezentujący się zza okien wagoników rezerwat buków Segiet. Zaraz potem wjeżdżamy do kolebki górnośląskiego górnictwa gdy przed pociągiem zaczyna się pojawiać wieża wyciągowa zabytkowej kopalni w Tarnowskich Górach. Później jest kilka kilometrów jednego z największych w Europie węzłów kolejowych i kolejna zmiana pejzażu – wjeżdżamy we wspaniałe lasy tarnogórskie by minąć po drodze zalew Nakło – Chechło i wreszcie znaleźć się w Miasteczku Śląskim.

Jest więc podróż wąskotorówką świetną metodą, by dostać się do najważniejszych atrakcji turystycznych okolic Tarnowskich Gór: kopalni (i zlokalizowanego tuż przy niej Skansenu Maszyn Parowych) czy odwiedzanego przez tysiące wycieczkowiczów zalewu. Z możliwości tej korzysta tak wiele osób, że czasem w pociągu może zabraknąć miejsca, choć przypadki te nie są zbyt częste.


TYCH WAGONÓW JEST ZE TRZYDZIEŚCI

Na początku składu wąskotorówki najczęściej widzimy rumuńską lokomotywę Lxd2, która w czasach swojej świetności radziła sobie bez problemu z wagonami o łącznej masie trzystu ton. Eksploatowane na linii między Bytomiem a Miasteczkiem lokomotywy wyprodukowano pod koniec lat sześćdziesiątych; ich oryginalne silniki Maybacha o mocy 450 koni mechanicznych zastąpiono mocniejszymi – 505 – konnymi. W bytomskiej lokomotywowni mieszka jeszcze kilka innych spalinowych pojazdów zdolnych pociągnąć wąskotorówkę, jest też wagon motorowy. Stowarzyszenie dysponuje także dwoma parowozami, które czekają na naprawę. Jest i prawdziwy rarytas na kołach – wyprodukowana w 1912 roku wąskotorowa salonka – jedna z dwóch zachowanych do dzisiejszych czasów egzemplarzy (drugą posiada Muzeum Techniki w Berlinie).

Wagon ten wciąż ma oryginalne wyposażenie. Obok wagonów przeznaczonych do wożenia pasażerów są i specjalnie przerobione na ich potrzeby „letniaki” – pojazdy pozbawione okien, idealne na upalne dni. Rowery turystów można przewieźć w wagonie towarowym. Oferta GKW jest bogata i elastyczna, bo oprócz kursów przewidzianych rozkładem jazdy możliwe jest wynajęcie całej kolejki o uzgodnionym wcześniej składzie wagonów: dokładnie według potrzeb klienta. Przejechać się zwykłym kursem górnośląskiej wąskotorówki najlepiej przejechać się latem: zazwyczaj linia do Miasteczka uruchamiana jest na początku maja i działa do późnej jesieni.

Najbardziej ortodoksyjni badacze historii kolei twierdzą, iż powstała ona już w starożytności i to przez przypadek. Kiedy okazało się, że wyrobione przez setki wozów (napędzanych siłą mięśni ludzi czy zwierząt) koleiny rzymskich dróg mocno poprawiają przyczepność do podłoża, zaczęto stosować je świadomie. Historycy mniej zaciekli za ojca współczesnej lokomotywy uznają pojazd Francuza Nicolasa Josepha Cugnota z 1770 roku: napędzane parą monstrum osiągające prędkość czterech kilometrów na godzinę, które po staranowaniu w sposób niekontrolowany muru uznano za niebezpieczne. Choć prace nad podobnymi pojazdami prowadzono w wielu miejscach na świecie dopiero kilkadziesiąt lat później (1814) w Anglii Georg Stephenson skonstruował skutecznie działający parowóz. Paradoksalnie – największym problemem twórców pierwszych lokomotyw było nie rozpędzenie pojazdu, a jego zatrzymanie. W 1830 roku otwarto pierwszą linię kolejową między Liverpoolem a Manchesterem – data ta uznawana jest za początek historii współczesnych kolei. Wszyscy historycy przyznają jednak zgodnie, że to kolej ucywilizowała świat, pozwoliła niemal każdemu na pokonywanie wielkich przestrzeni w krótkim czasie, umożliwiła niespotykany do tej pory rozwój.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Bytomia