Zamek Piastowski w Gliwicach

Zbigniew Markowski

HISTORYCZNE ZAMIESZANIE

Początków historii gliwickiego zamku poszukiwać należy w czasach, gdy Kazimierz Wielki chcąc zakończyć wojenny konflikt z Czechami zrzekł się praw do Śląska otrzymując zapewnienie ze strony Jana Luksemburskiego o zrzeczeniu się pretensji do korony polskiej. W okres ten (należące do bytomskich Piastów) Gliwice weszły już posiadając niezłe konstrukcje obronne: wysoki na dziewięć metrów mur obronny o długości 1,2 kilometra. Być może inicjatorem zbudowania zamku (jako części umocnień) był urodzony około roku 1292 książę Siemowit, który przez historyków tytułowany jest raz mianem bytomskiego, raz gliwickiego. W ustaleniu kwestii własności miasta występują problemy typowe dla rozbicia dzielnicowego, gdy całymi latami rodzeństwo dochodziło swoich praw. Siemowit – najmłodszy i faworyzowany w spadku syn Kazimierza bytomskiego – Gliwice jednak na pewno posiadał i – wspólnie z braćmi Władysławem i Jerzym – uznawał się za lennika czeskiego króla.

Coś jednak z Siemowitem musiało być nie tak, skoro Gliwice za zaległości w spłacaniu podatków kościelnych przekazane zostały we władzę Leszka – księcia raciborskiego w 1334 roku. Czegokolwiek by jednak w miejscu tym nie wzniesiono, po niecałych stu latach nastąpił kres tej budowli. W pierwszej połowie 1431 roku Gliwice będące wówczas silnym ośrodkiem władzy husytów zaatakował książę oleśnicki Kondrat VII Biały. Miasto zostało potraktowane z typowym dla wojen husyckich okrucieństwem: wymordowano znaczną część mieszkańców, zburzono wszystko, co dało się zburzyć – także zamek.


REZYDENCJA CETRYCZA

Rok wcześniej wkraczające wojska husyckie także splądrowały miasto, stąd do dziś nie wiemy na pewno, czy zamek piastowski stał na miejscu dzisiejszego Zamku Piastowskiego. Jedni powołują się na sklepione średniowieczne piwnice, inni dowodzą, że identyczne piwnice znajdują się w nieodległych zabudowaniach kościelnych. Rządy piastowskie w Gliwicach skończyły się jednak dopiero po bezpotomnej śmierci opolskiego księcia Jana II Dobrego w 1532 roku. Dla miasta liczącego wówczas tysiąc obywateli nastała era Habsburgów. Pochodzące z tamtych lat spisy wyliczają, iż miasto zamieszkiwało 70 rodzin o nazwiskach polskich i czeskich oraz 56 rodzin z nazwiskami niemieckimi. Prowadzący właśnie wojnę z Turcją Habsburgowie bardzo szybko (za kwotę kilkudziesięciu tysięcy talarów) zastawili Gliwice. Tak miasto stało się dzierżawą niejakiego Fryderyka Cetrycza (Zettritz), który w latach 1558 – 1561 wybudował sobie okazałą siedzibę: dzisiejsze Muzeum Zamek Piastowski.

Gdy radni miejscy w 1596 roku wykupili Gliwice nadając im status miasta królewskiego (podległego królowi Czech), dla budowli znalazła się nowa funkcja: ulokowano tam arsenał. Zamkowi przyszło w swojej długiej historii pełnić i inne zadania – był także więzieniem, magazynem i folwarkiem. Można spotkać opinię, iż Cetrycz wznosząc swoją rezydencję wykorzystał istniejące już baszty, które połączono kurtynową ścianą. Całemu obiektowi nadano formę podkowy wykorzystując jako budulec gotycką cegłę oraz kamień łamany. Obiekt wielokrotnie przebudowywano; charakterystyczną basztę zachodnią zrekonstruowano w latach 1952 – 61. Swój obecny kształt zamek zawdzięcza kolejnym remontom prowadzonym w latach osiemdziesiątych XX wieku oraz w latach 2005 – 2008.


WYKOPANY MAMUT

Gliwickie Muzeum wprowadziło się do obiektu w 1959 roku i ma dziś oblicze typowej miejskiej placówki muzealnej. Szumna nazwa zamku może kogoś zmylić: to tylko trzy poziomy niewielkiej budowli nazywanej zaraz po wojnie zameczkiem, wcześniej zaś dworem „Zettritzhof”. Dzieci (także te całkiem dorosłe) bez wątpienia obejrzą z zainteresowaniem szkielet mamuta. Szczątki zwierzęcia odkopano na początku XX wieku podczas wydobywania piasku opodal pobliskich Pyskowic. Tuż obok zgromadzono plon profesjonalnych prac archeologicznych: narzędzia z epoki neolitu, przedmioty z epoki brązu, ceramikę i znaleziska z późniejszych czasów. Całość wsparta jest makietami, prezentacjami fotograficznymi i multimedialnymi. Wrażenie robi niewielka kolekcja militariów zawierająca między innymi miecze japońskie, chińskie oraz koreańskie.

Jak na miejskie muzeum przystało, placówka pokazuje zbiory związane z rozwojem miasta: dokumenty cechowe, fotografie ukazujace dzieje miasta w XIX i XX wieku, pamiątki z okresu powstań śląskich. Całości dopełniają zbiory etnograficzne, w tym śląska kuchnia z wyposażeniem. Podkreślić należy, iż większość zbiorów pochodzi z najbliższej okolicy Gliwic: od najdawniejszych wykopalisk ze Świbia (gmina Wielowieś), gdzie odkryto ślady kultury łużyckiej, przez odkrycia z wzgórza zamkowego w Toszku czy pławniowickiego grodziska, aż po przedmioty wykopane przy okazji remontów gliwickiego rynku. Zamek Piastowski jest obowiązkowym przystankiem na trasie każdego miłośnika historii. Nie tylko dlatego, iż Gliwice są jednym z najstarszych miast regionu (gdy po raz pierwszy wzmiankowano je w 1276 prawa te już posiadały, być może otrzymały je razem z Bytomiem w 1254 roku). Również dlatego, że lokalne zbiory idealnie ilustrują historię powszechną: od pradziejów, przez rozwój rzemiosła, przemysłu, handlu aż po obraz wielokulturowych Gliwic z okresu międzywojennego. Nie można także zapomnieć o walorach oglądanego z zewnątrz budynku i towarzyszących mu fragmentach muru obronnego. Nie bez powodu placówka mieści się przy ulicy Pod Murami 2. Latem ochłody dostarczy nam fontanna tuż przy stylizowanej fosie, odpocząć można na ławeczkach.

Wśród tysięcy epizodów historycznych, które były udziałem miasta, uwagę przykuwa opowieść z roku 1626 – z okresu wojny trzydziestoletniej. Miasto broniło się wówczas przed wojskami duńskimi i saksońskimi. Choć walkami dowodzili mężczyźni (protestancką armię prowadził Ernst von Mansfeld, za obronę miasta odpowiedzialni byli: burmistrz Johann Fröhlich oraz Adam Czornberg), o zwycięstwie zadecydowały kobiety. Legenda nazywa je „gliwickimi babami”, które chwyciły za broń i odparły najeźdźców. Jedna z wersji opowiada o gorącej kaszy wylewanej wprost z garnków na głowy szturmujących mury Duńczyków, inna przypisuje kobietom strzelanie z armat nabitych kaszą. Ponieważ atak przeprowadzono w dniu odpustu z okazji święta Wniebowzięcia, z czasem pojawiło się określenie „śląskiej obrony Częstochowy”. Dawne opowieści wspominają zresztą o pojawieniu się na niebie wizerunku Matki Boskiej. Duńczycy musieli wycofać się jak niepyszni, zniszczyli jedynie kościółek świętego Bartłomieja. Pamiątkę po gliwickich babach obejrzeć możemy przy ulicy Plebańskiej. Narożnik kamienicy ozdobiono tam wizerunkiem jednej z walecznych kobiet.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Gliwic