Opole – ZOO na wyspie

Zbigniew Markowski

ZOO NA WYSPIE

Zamieszkiwanie na wyspie ma swoje dobre strony: nie trzeba się martwić o wymagające wilgoci rośliny, można wytyczyć malownicze kanały, urządzić wodospady czy fontanny. Ale są i minusy, o których w opolskim ZOO będą pamiętać długo. Lipiec 1997 roku, czas powodzi nazwanej później potopem tysiąclecia, przyniósł zalanie niemal połowy miasta: w najgorszej sytuacji były wyspy na Odrze – także wyspa Bolko, gdzie mieszkały zwierzęta. Utonęła popularna wśród gości ogrodu lwica Ryksa, na prywatnych posesjach odnajdywano później zwłoki kangurów, antylop, jeleni i hipopotama. W wielu przypadkach pracownicy ZOO mogli tylko bezsilnie przyglądać się tragedii. Zwierzęta, które udało się uratować ewakuowano do ogrodów zoologicznych w Chorzowie i Wrocławiu. Wszystko to działo się atmosferze powszechnego kataklizmu: z widokiem ludzi pozbawionych domów i koczujących po lasach, zalanych bibliotek, szkół urzędów i pobliskiego amfiteatru.

To właśnie z powodu powodzi wszystko w ZOO jest nowe, zaś odbudowa właściwie wciąż jeszcze trwa. Również dlatego opolska placówka jest nowoczesna i pełna nowinek – takich jak podziemne kanały, którymi dostajemy się pod wybieg piesków preriowych, po czym – przy pomocy drabiny – lokujemy się w wieżyczce obserwacyjnej na poziomie wzroku tych wiewiórkowatych stworzeń. Wilki także można podglądać – po przebyciu drogi do specjalnego bunkra. Jest jeszcze pancerna szyba gigantycznego (900 metrów sześciennych) basenu także umieszczona pod ziemią do podglądania lwów morskich.


OGRÓD WIELU KONTYNENTÓW

Jak każde ZOO, opolskie także ma swoje gwiazdy – ponieważ placówka specjalizuje się w hodowli lemurów, nigdzie indziej nie zobaczymy ich w tak wielkiej liczbie. Opole ma rzadkie w ogrodach zoologicznych goryle (jedyne w Polsce), dużą popularnością cieszą się pandy oraz przepiękne irbisy. Ciekawie – zwłaszcza z dużej odległości prezentują się małpy posiadające własny park linowy (dla ludzi jest oddzielny). Zdarza się, że odwiedzający stwierdza ze zdziwieniem, że 200 metrów dalej – powyżej korony drzewa – szybuje sobie wygimnastykowana małpa. Ogółem zgromadzono przedstawicieli niemal 300 gatunków różnych zwierząt, które żyją w siedliskach urządzonych według kryterium geograficznego. ZOO jest więc ziemskim globem w pigułce: jest azjatycki step, wybieg południowoamerykański, sawanna afrykańska czy siedlisko australijskie.

Wszechobecne w innych ogrodach klatki są tu traktowane jak ostateczność – z pewnością nie rzucają się w oczy, doskonale widać za to zwierzaki, czasem do wybiegu mamy dostęp z trzech stron. Jednak tym, co najbardziej rzuca się tu w oczy jest nieprawdopodobna staranność aranżacji przestrzeni. Spojrzenie niemal w każdą stronę to gotowy, piękny kadr fotograficzny. Dobre wrażenie potęguje jeszcze doskonałe oznakowanie, ustawienie dobrze zredagowanych tablic informacyjnych oraz utrzymanie zieleni. To ogród zoologiczny realizowany z naciskiem na słowo „ogród”: mieszkańcy miasta traktują go zresztą jako ulubione miejsce spacerów.


JAK FENIKS Z POPIOŁÓW

Tak też zaczęła się historia opolskiego ZOO: jeszcze w 1912 roku, gdy urządzano na wyspie park, część przestrzeni poświęcono na zwierzyniec z bażantami i pawiami (Tierpark Bolko) – miała to być dodatkowa atrakcja w czasie spaceru. Zwierzaki były popularne, dlatego półtorahektarowy zwierzyniec miasto wykupiło w 1937 roku powiększając go do rozmiarów całkiem sporego ZOO. Obiekt oceniano jako skromny pod względem obszaru, ale bogaty jeśli chodzi o ilość i różnorodność zgromadzonej tam fauny. w pierwszych latach II wojny światowej ZOO jeszcze funkcjonowało. Pod koniec globalnego konfliktu większość zwierząt ewakuowano w głąb Niemiec: obiekt w trakcie walk został zresztą całkowicie zniszczony, dzikie zwierzęta – zastrzelono. Staraniem społecznego komitetu odrodził się jak feniks z popiołów w roku 1953, by znów – w 1997 zniknąć pod wodami wzbierającej Odry. Dziś placówka jest na etapie inwestowania.

Powstają kolejne budynki – od początku wieku zbudowano już żyrafiarnię, siedzibę goryli, basen, pawilon płazów (który przeżył już nawet pożar). Za największe sukcesy hodowlane ośrodka uważa się rozmnożenie oryksów szablorogich, betongów, karłowatych hipopotamów, serwali, kangurów, poturu i siamangów. ZOO prowadzi działalność edukacyjną – zaprasza szkoły na lekcje edukacyjne o tematyce przyrodniczej i geograficznej. Mimo iż okolica nieźle zaopatrzona jest w miejsca parkingowe, czasem możemy napotkać trudności z pozostawieniem pojazdu.

Perłami opolskiego ogrodu zoologicznego są lwy morskie nazywane też uchatkami kalifornijskimi (Zalophus californianus). Zwierzęta ta mylone są często z fokami, choć różnica jest wyraźna: foki pozbawione są bowiem małżowin usznych. Uchatki wyróżniają się też inteligencją, właśnie z tego powodu często występują w cyrkach, w czasie wojny wietnamskiej Amerykanie używali ich do wykrywania min. Naturalnym środowiskiem uchatki jest Pacyfik, można zobaczyć je u wybrzeży Japonii, zachodnich wybrzeży Ameryki oraz wokół wysp Galapagos. Dorosły samiec może osiągnąć nawet dwa i pół metra długości przy wadze ciała dochodzącej do 400 kilogramów; samice są mniejsze – co najwyżej dwumetrowe i ważące niewiele ponad 100 kilo. Pierwsze trzy opolskie lwy morskie przyjechały z brytyjskiego ogrodu zoologicznego w Woburn. To prawdziwy zwierzak interaktywny – zwiedzający ZOO mogą obserwować karmienie lwów morskich i coś pośredniego między zabawą a tresurą. Uchatki chętnie „przybijają piątkę” i podają płetwę, co wzbudza entuzjazm dzieci. Ich drapieżna nazwa wzięła się prawdopodobnie z powodu agresywnych zachowań dziko żyjących lwów morskich walczących ze sobą o terytorium. Mimo widowiskowych gestów do prawdziwych walk dochodzi jednak bardzo rzadko – to zwierzę towarzyskie i dobrze funkcjonujące w dużych społecznościach. Choć często wyleguje się na lądzie, żywiołem uchatki jest woda – potrafi obyć się bez powietrza przez kwadrans oraz zanurkować na głębokość 300 metrów. Lwy morskie w opolskim ZOO są jedynymi przedstawicielami tego gatunku żyjącymi w Polsce.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Opola