Muzeum Miasta Mysłowice

Zbigniew Markowski

MUZEUM PRZYTULONE

Muzeum Miasta Mysłowice przytuliło się do Centralnego Muzeum Pożarnictwa, mieści się dokładnie pod tym samym adresem (ulica Stadionowa 7 a) i pod tym samym, należącym do strażaków dachem. Gościna u Wielkiego Brata ma swoje minusy, bo mieszkanie kątem prestiżu nie dodaje. Są jednak zdecydowane plusy: każda z setek wycieczek oglądających Muzeum Pożarnictwa może zajrzeć także do MMM, lokalizacja jest wygodna, z obszernym parkingiem i w miłej, zielonej strefie. Brat zaś jest nie tylko wielki, ale i starszy, Muzeum Miasta Mysłowice działa dopiero od roku 2006, podczas gdy pożarnicza placówka powstała w połowie ósmej dekady XX wieku. Do mysłowickiego muzeum najlepiej zresztą dostać się wprost z głównego obiektu; na piętrze, tuż obok portretów zasłużonych dowódców straży ogniowej znajdują się drzwi do świata historii miasta. Na pewno nie zostaniemy zaskoczeni kubaturą. Choć sala wystawowa jest dość duża, nawet dokładne zapoznanie się ze zbiorami nie zabierze nam więcej niż dwie godziny.

Ekspozycja jest patchworkiem, tak jak barwną i różnorodną zszywanką różnych elementów są dzieje Mysłowic. Z jednej strony początki miasta giną w mrokach historii; konkretnych dat możemy się tylko domyślać lokując je gdzieś na przełomie XII i XIII wieku. Nie jest również znany czas nadania praw miejskich Mysłowicom. Natkniemy się na zapisy, iż stało się to w roku 1360, na ten okres datowano jednak tylko wiadomość o mieście, które prawa „posiada od dawna”. Wiemy za to, że swoje złote lata Mysłowice przeżyły między rokiem 1862 a 1915, co łączyć należy nie tylko z gwałtownym rozwojem przemysłu, pracą linii kolejowej wiodącej do Wrocławia, ale przede wszystkim ze statusem miasta granicznego. Kilka kilometrów na północ od Mysłowic znajdowało się bowiem prawdziwie magiczne miejsce.


HISTORIA TRÓJKĄTA

Od północy, wzmocniona wodami Brynicy napływa Czarna Przemsza, by połączyć się z biegnącą od wschodu Białą Przemszą. Punkt w którym obie rzeki stają się Przemszą (podążającą dalej na południe) nazwano Trójkątem Trzech Cesarzy. Od 1846 roku, kiedy to po powstaniu krakowskim ostatecznie upadła Rzeczpospolita Krakowska, właśnie tutaj wody Przemszy wyznaczały granice Imperium Rosji, Królestwa Prus i Cesarstwa Austrii. Trójkąt upodobali sobie szczególnie obywatele Prus i rejon ten szybko zyskał status atrakcji turystycznej. Wydrukowano tysiące kartek pocztowych kupowanych przez wycieczkowiczów, którym czas pobytu umilały rejsy po Przemszy małymi statkami. Gdy w 1907 roku na fali wzrastającej dumy narodowej Niemców w Mysłowicach wzniesiono wieżę Bismarcka (na całym świecie było ich około ćwierć tysiąca), również i ona stała się obiektem turystycznym z którego obserwowano położone za granicą Rosję i Austro – Węgry.

Właśnie z powodu Trójkąta Trzech Cesarzy ekspozycja Muzeum Miasta Mysłowice zaczyna się od granicznej prezentacji. Przy szlabanie wartę pełnią strażnicy w mundurach trzech państw, oglądamy również małą makietkę zburzonej w okresie międzywojennym wieży Bismarcka. By zobaczyć największy rarytas mysłowickiej kolekcji trzeba później skręcić w lewo. W specjalnie przygotowanej witrynie widać tam zegar pochodzący ze sławnej świebodzickiej wytwórni Gustawa Beckera. Firma Becker (posiadająca swoje salony sprzedaży nawet w Stanach Zjednoczonych) cieszyła się w XIX wieku wielką renomą i wygrywała konkurencyjną walkę z zegarmistrzami wiedeńskimi. Manufakturę opuściło łącznie ponad milion czasomierzy, za najcenniejsze z nich uważano zegary strefowe. Taki właśnie egzemplarz zamówiło miasto Mysłowice około roku 1876: zadaniem mechanizmu było pokazywanie czasu w Londynie, Delhi, Moskwie, Honolulu, San Francisco, Nowym Jorku, Buenos Aires oraz Tokio. Zegar długo służył mieszkańcom, bo aż do 1962 roku eksponowano go w witrynie zakładu zegarmistrzowskiego. Mysłowicki zegar strefowy po 2007 roku został poddany remontowi i przekazany MMM. Ponoć identyczny egzemplarz zamówił sobie Hamburg. Kolejne fragmenty patchworka to wystawy etnograficzne pokazujące, jak niegdyś mieszkano. Obok izby dziennej i sypialni z telewizorem oraz gazetami z połowy XX wieku oglądamy urokliwą śląską kuchnię. Jest kultowa nudelkula (wałek do ciasta służący nie tylko sprawom kulinarnym, ale i wychowywaniu źle prowadzącego się męża) oraz stół z nietypowo otwieranymi szufladami obracającymi się na osi kołowej.


ZDJĘCIA, ZDJĘCIA, ZDJĘCIA

Kuchnię warto obejrzeć, bo przygotowano ją szczególnie starannie: jest nawet wiekowy tłuczek do mięsa oraz słoiki z realistycznym kompotem. Obraz dawnego życia uzupełnia niespotykana w innych miejscach gardinsztanga (rama do napinania firan) i zlokalizowany tuż obok dawnych, metalowych akcesoriów kąpielowych waszbret – tarka do prania. Prawdziwą perełkę rozwieszono na ścianie: to kolekcja 1700 fotografii ukazujących życie miasta w XX wieku. To gratka dla miłośników przeszłości, którzy chcą poznać detale dawnego życia wędrując z jednego krańca sali do drugiego. Jest i kącik dedykowany powstaniom śląskim: przypomnijmy, że pierwszy ze zrywów zaczął się od masakry w mysłowickiej kopalni (15 sierpnia 1919 roku), gdy tłum złożony z górników i ich rodzin stał się celem ostrzału funkcjonariuszy Grenzschutzu. Wielbiciele rzeźby na pewno docenią neogotycki ołtarz z drewna, który przed laty wystawiano na czas procesji Bożego Ciała w pobliskich Krasowach (od 1975 roku – dzielnicy Mysłowic). Mimo upływu lat dzieło nadal pachnie drewnem. Z ołtarzem, który niegdyś zawierał figurę św. Jana Bosko współgra figura prymasa Polski – kardynała Augusta Hlonda (1881 – 1948). Ten zasłużony kapłan pochodził z innej mysłowickiej dziś dzielnicy – Brzęczkowic i był czcicielem Jana Bosko – twórcy ruchu salezjańskiego.

Kolejna z dzisiejszych mysłowickich dzielnic również ma niebagatelne zasługi: to w Wesołej (1798 rok) powstała pierwsza na europejskim kontynencie huta cynku. Tam właśnie pracował Johann Christian Ruberg, który wzorując się na piecach do wytapiania szkła opracował przemysłową metodę produkcji cynku. Sposób ten nazwano później „śląskim”. Epizod ten ilustruje kolejna wystawa. Jest również ukłon w stronę kopalni „Mysłowice” fedrującej od 1837 roku, tej samej, od której zaczęło się pierwsze powstanie śląskie. Zbiory uzupełniają wykopaliska archeologiczne z mysłowickiego rynku, zestaw dokumentów i pamiątek – między innymi ruchu sportowego.

Muzeum możemy szczerze polecić każdej publiczności, bo złożona z wielu kawałków tkanina robi duże wrażenie: ze względu na walory poznawcze, jak i estetyczne wykonanie wszystkich ekspozycji. A na dowód, że każdy znajdzie tam coś dla siebie wspomnimy jeszcze kącik poświęcony historii mysłowickiej muzyki rockowej. Na otwarciu tej wystawy obecny był lider zespołu „Myslovitz” – Artur Rojek. Do dziś można go tam zresztą obejrzeć, bo cała supergrupa została uwieczniona w trójwymiarowej postaci.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Mysłowic