Funzeum w Gliwicach

Zbigniew Markowski

PO PIERWSZE: KOLOR I ŚWIATŁO

Gdy ktoś próbuje rozszyfrować znaczenie nazwy „Funzeum” ma przed sobą ciężki orzech do zgryzienia. Może to takie muzeum, które stawia na „fun” czyli zabawę, radość i rozrywkę, a może coś innego. Problem w tym, że całej rzeczywistości gliwickiego obiektu nie da się opisać w jednym słowie, a nawet dziesięciu słów będzie za mało. Na dobrą sprawę powinien jednak wystarczyć sam „fun”, bo zabawa to podstawowa czynność rządząca Funzeum. Ponad pół setki różnych instalacji ulokowanych na czterech tysiącach metrów kwadratowych powierzchni podporządkowano co prawda niemal wyłącznie rozrywce, ale każdy kto wychodzi z Funzeum przede wszystkim zapamięta kolory.

Nader kreatywni twórcy przestawili nam kolor żółty przez pryzmat sera i miodowych klimatów, skojarzyli róże oraz fiolety z balonikami czy maskotkami, przedstawili czerwień zakochanego serca, wyczarowali eksplodującą zieleń egzotycznej przyrody. Nawet jeśli opuściliśmy już sale poświęcone konkretnym barwom, nadal będą nam one towarzyszyć w postać wężowych ledów albo ultrafioletowych prezentacji. Kolorowe stanowiska pokazują jak wiele może być odcieni i jak subtelnie barwy potrafią budować przestrzeń. Drugi filar obiektu to światło: ku własnemu zaskoczeniu nagle znajdziemy się w lustrzanym labiryncie nieskończoności, gdzie nie ma granic oświetlonej różnokolorowymi lampami przestrzeni. To infinity room. Zaraz potem wpadamy do fluorescencyjnego lasu z atakującymi wyobraźnię i emitującymi bajkową poświatę roślinami.


UKŁONY W STRONĘ INTERNETU

Funzeum jest też pomnikiem poświęconym internetowi, bo każdy uczestnik globalnej sieci od razu zrozumie, po co jest to kolorowe i nastrojowe tło: tutaj można zrobić sobie niezwykłego selfika. Selfika robimy sami, choć można również skorzystać z komercyjnej oferty fotograficznej organizatorów. Sale kolorów okupują więc przede wszystkim miłośnicy fotek publikowanych na FB lub Instagramie – do wyboru i (nomen omen) do koloru. Każdy może do upadłego kreować swój wizerunek, komponować kadry oraz pstrykać, pstrykać, pstrykać. Już na otwarciu obiektu przewidziano zresztą nawiązanie do netu: były spotkania z internetowymi celebrytami spod znaku Insty.

Insta to zresztą ambasador Funzeum w internecie, choć swoje do zrobienia ma również strona internetowa – tam zapoznamy się z ofertą (obejmującą także możliwość zorganizowania urodzin czy spotkania) i – oczywiście – kupimy bilety.


DOPEŁNIENIE: EDUKACJA I PLAC ZABAW

Są dzieci, które najchętniej uczą się używając zmysłu słuchu, są i takie preferujące edukację przez oglądanie. Jeśli jednak jakieś dziecko jest kinestetykiem (czyli musi dotknąć, poruszyć, obejść dookoła) – nie ma dla niego lepszej nauki niż ta w Funzeum. Maluchy radośnie przeciskają się więc między planetami zrobionymi z olbrzymich balonów, grają na największej podświetlanej klawiaturze w kraju (podłogowe pianino o długości 12 metrów), tańczą na reaktywnej podłodze. Trudno tu co prawda postawić wyraźną granicę między zabawą a nauką, ale może o to właśnie wszystkim nam chodzi. Już samo pokazanie nieprawdopodobnych możliwości operowania światłem, kolorem czy przestrzenią jest niezłą nauką dla wszystkich dzieci w przedziale wiekowym od pierwszego roku życia aż do lat stu. Można tutaj przyjść z niemowlakiem (wózek na pewno się zmieści), mało tego – niemowlak wchodzi (wjeżdża) za darmo.

Szczególnie mile widziane są tu chyba dwulatki, posiadają bowiem własną strefę – tuż obok kolorowego placu zabaw (w wersji podniebnej), gdzie każdy może złośliwie wpełznąć do kokonu i na złość rodzicom nie wychodzić z kryjówki. Może też zanurzyć się w basenie z piłeczkami, ale tutaj basen taki ma podświetlane dno. Podświetlane jest tu zresztą wszystko: od foteli dla umęczonych rodziców aż po śląskie słówka typu „apluzina”, „bajtel” lub „kołocz”, które uśmiechają się do nas ze ściany. Wspomnieliśmy o fotelach dla rodziców: tak – rodzic ma prawo odpocząć przy doskonałej kawie, w kawiarni z której widać rozbrykane pociechy, ale jednocześnie światło nie jest agresywne. Obowiązkiem rodzica na koniec pobytu w Funzeum jest zakupienie dziecku pamiątki tego dnia: do dyspozycji są skarpetki, koszulki, kubki, ledowe lampki i inne akcesoria.

Jedno z największych w kraju centrów handlowych – gliwicka Europa Centralna ma więc największy w kraju park interaktywnej, kolorowej rozrywki. Funzeum zrealizowano nie tylko z rozmachem, ale i przy udziale wielu nader kreatywnych umysłów. O jego los możemy więc być spokojni i z pełną odpowiedzialnością polecić go Państwu. Inauguracja przypadła co prawda w dramatycznym momencie historii – tuż po rosyjskiej agresji na Ukrainę, organizatorzy zrezygnowali więc z rozrywkowej części imprezy, zaś dochód przekazali na pomoc uchodźcom. Ale Funzeum działa i małym gościom ze zniszczonego wojną kraju na pewno da kilka godzin uśmiechu. Bo to wszystko jest for fun.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Gliwic